czwartek, 5 listopada 2015

B jak Bekon

Bardzo starałam się wymyślić na dziś coś innego niż V z V jak vendetta, ale zwyczajnie się nie dało. Dlatego zdecydowałam się przynajmniej pofolgować sobie w kwestii powagi i...


Tak, wiem, to film o rewolucjach, przemocy i odpowiedzialności mas w walce z totalitarnym reżimem. Ale i tak najbardziej lubię scenę z V przy kuchence. Dżingiel buchnęłam oczywiście z Adventure Time.

A dlaczego robię update w czwartek? Bo od jutra mam wychodne ;P.

Sezon grzewczy

...uznaję za otwarty.

Mróz na dworze, zabójczy smog w powietrzu (ach, Kraków!), kakao z marshmallowsami i kocyk w liski (tak, w liski).


Skan tradycynie robiony ziemniakiem #_#

piątek, 30 października 2015

Trochę kripi

Skoro już nawet Iru zwlekła się ze swojego kąta, żeby coś wrzucić, to ja też nie mogę się lenić. Chociaż właściwie się nie lenię - codziennie coś tam nabazgrolę; po prostu nie mam ochoty codziennie taszczyć mojego leciwego skanera w jedną i w drugą stronę... Tak czy inaczej, ostatnio znów przerzuciłam się na słuchanie podkastów o dziwnych i tajemniczych rzeczach. I chyba parę razy zdarzyło mi się przedawkować.


Jeśli ktoś ma ochotę też trochę się pobać i dobrze włada językiem angielskim, to bardzo polecam zarówno Welcome to Night Vale (lżejszy kaliber), jak i Lore (momentami kaliber superciężki). Tylko w przypadku tego drugiego nie wińcie mnie za nagłe pojawienie się na waszych głowach siwizny. Ja ostrzegałam.

środa, 28 października 2015

Tattoos & happiness

Cześć i czołem!

Wrzesień jest absolutnie beznadziejnym miesiącem, dlatego nie było update'ów. Koniec i kropka. Ale skoro kończy się już październik, to kończy nam się również wytłumaczenie. Obie odpadłyśmy przy Inktoberze (tak, tak, dyshonor na nasze krowy), ale o tym nie mówmy.

Czas się wziąć do pracy! I pisać doktorat.

Zrobiłam sobie wczoraj pierwszy tatuaż. U najwspanialszej artystki na świecie! O!


I chociaż noga trochę mi odpada, to się jaram. Jaram się niczym stado jeży.

P.S. Ponieważ muszę pisać doktorat, więc całkiem w miarę regularnie jestem też na Instagramie!

piątek, 14 sierpnia 2015

Gwiazdka z nieba


Przepraszam, ale złapałam dziś lenia i wybitnie nie chce mi się rysować czegoś bardziej skomplikowanego. Wczoraj ryczałam na Małym Księciu, a dzisiaj jakoś tak naszło mnie na inne biedne magiczne dziecko, czyli niejakiego Howla.

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Cały ten czes

...zakończony Wielką Depresją.

Tak, żyję. Zdarza mi się.


Rysunek rozpoczął swoje bytowanie w okolicach przygotowywania wykładu o modzie lat 20. i 30. dla dziobaków (czyt. dawno hektolitry czasu temu). Strasznie podobają mi się te fryzury i kiece od sióstr Callot czy tam od Paula Poireta. Szkoda, że nie można było mieć do tego cycków i bioder -_-

...że tak zacytuję ostatniego WilQa: "AHOJ PRZYGODO! Ja spierdalam..." (...bo muszę znaleźć złote buty na wesele...).

piątek, 31 lipca 2015

Kapu-kapu-kap


Kiedy, tak jak dzisiaj, budzę się i widzę deszcz za oknem, od razu przypomina mi się Totoro i jego wielki wyszczerz. Też bym tak czasem poskakała po kałużach z liściem nad głową... Tylko gdzie taki liść znaleźć, żeby jeszcze obsługa ogrodu botanicznego nie ścigała?

piątek, 17 lipca 2015

Czarna owca


Meee~

(W sumie jeszcze nie skończyłam dziabać, ale coś mi ramię wysiada, a chciałam jednak zrobić wreszcie update.)

piątek, 26 czerwca 2015

Relaks życia

Brakuje tylko drinka z parasolką, ewentualnie człowieka ze szpadlem, który odkopie mnie spod nawału tych "kilku stron", które zleceniodawca zawsze dosyła w nieodpowiedniej chwili.

niedziela, 14 czerwca 2015

Ptaszysko

Był taki piękny czas w moim życiu (dawno-dawno temu), kiedy chciałam zostać tatuatorem. Ale krótko potem zupełnie przestałam rysować, łapa mi się zastała i efekty widać do dziś.

Czasami jednak marzenia powracają.


P.S. Od piątku żyję z otwartym przewodem doktorskim.


wtorek, 9 czerwca 2015

Happiness Is New Books

Co tu dużo mówić. Pół roku temu skończyły mi się półki na książki, a ja niczego się nie nauczyłam.


Niczego.

Tania Książka w Krakowie to dzieło szatana szamana.

piątek, 5 czerwca 2015

środa, 3 czerwca 2015

Mighty warrior

Rysunek planowany lata kosmiczne temu. Iż gdyż ponieważ P. jeździ Fiatem Pandą.

A Panda to przecież nie samochód. Panda to stan umysłu.


Tak wiem, że jest środa w czerwcu, a nie poniedziałek w kwietniu i że mam obsuwę (haha!) jakiś 8 postów. Ale co nas nie zabije... to sprawi, że będziemy leżeć plackiem w łóżku i zastanawiać się nad swoim życiem.

piątek, 29 maja 2015

Ćwir, ćwir

Miało być co innego, ale po całym dniu pisania cierpię na uwiąd mózgu... Nie wiem nawet, czy takie ptaszki jak ten istnieją, po prostu chciałam narysować coś uroczego.

piątek, 22 maja 2015

Bimbam se


Miało być coś innego, ale trochę jestem w tyle z robotą, więc dudel zastępczy (z wczoraj) na nowym tablecie. Cheers!

piątek, 24 kwietnia 2015

Oho - Bartoszewski

Nie wiem, jak u was, ale u mnie telewizor jest non-stop nastawiony na kanał informacyjny. A skoro kanał informacyjny, to i polityka. Trudno powiedzieć, żebym była specjalnie polityczna, bo to koniec końców jedno bagno; ale z tej bezkształtnej masy zawsze wybijał się jeden głos, który nie rzucał kiełbasą wyborczą, nie owijał w bawełnę, nie krygował się - bo zwyczajnie nie musiał. I za każdym razem, gdy wybuchła jakaś kontrowersja/spór/cokolwiek bądź, cała rodzina od razu strzygła uszami, żeby tylko wyłowić, co na ten temat powie profesor... A właściwie wręcz Profesor Bartoszewski.

(Czas przeszły bywa okrutny, a piątki w tym roku są wyjątkowo niełaskawe.)

piątek, 17 kwietnia 2015

Pan Niewyraźny Samuraj


Wszystkich zainteresowanych informuję, że Iru nadal żyje, tylko jest maksymalnie zarobiona. Dlatego póki co tylko ja pełnię tutaj wartę z uporem godnym lepszej sprawy.

Tak czy inaczej, ostatniej nocy spałam może ze dwie godziny, dlatego cały dzień praktycznie poszedł się rypać... Ale za to wreszcie miałam okazję obejrzeć pierwsze odcinki Domu pięciu liści (nie mylić z Domem latających sztyletów i innych bambetli). Nadal nie wiem, jak działa kreska Natsume Ono. Bo przecież nie powinna, a już w animacji w ogóle... Ale działa. I daje piękne rezultaty.

Lepsze niż na rysunku. Ale próbowałam!

piątek, 10 kwietnia 2015

Coś innego

Wczoraj antywirus wykrył u mnie jakiegoś poważniejszego śmiecia i z tej okazji zarządził kilkugodzinny skan, więc pozbawiona środowiska pracy postanowiłam pobazgrolić coś kredkami - i oto rezultat. Tak, wiem, ręka nie wyszła.

piątek, 27 marca 2015

Nasikam na wszystko, co kochasz


(Cześć, nazywam się M% i jestem leniwą bułą, która robi rysunkom zdjęcia choć ma skaner.)

Moja kić Indiana w kubraczku hańby - wyjątkowo w technikolorze, bo sam szkic nie oddałby dramatyzmu zjawiska. Ale wytrzymaj, Indiano, jeszcze tylko do jutra rano!

środa, 25 marca 2015

Popych-popych

Bo w sumie niby już wiosna. Można wyciągać rowery. A wakacyjni turyści wyciągają aparaty. Można też wyciągać jelita na wierzch, jeżeli się chce. Do wyboru do koloru. Przemiły pan na przystanku zapytał się mnie wczoraj czy nie kupiłabym mu siekiery, bo chce sobie łeb odrąbać.

Kraków to stan umysłu.

W zeszłym tygodniu właściwie nie spałam, HP spadły mi niemal do zera, potiony na wykończeniu, rozumiecie. A ciężko wyruszać w drogę bez zebrania drużyny.

Dziś (z poślizgiem, wiem, mam nadzieję, że w najbliższym czasie poślizgów nie będzie...) kolejny odcinek rysunku kopertowego. Strasznie mnie jara, że mogę wykorzystywać białą kredkę i biały żelopis. (Co pokazuje, że tak, moje standardy spadają.)

Następnym razem będzie coś bardziej dynamicznego ;P


piątek, 20 marca 2015

Studia i Smoki


Marzec nas zdecydowanie nie rozpieszcza - ja grzęznę w magisterce, Iru walczy z grantami na ostatnią chwilę... Ogólnie rzecz biorąc, bohaterowie są bardzo zmęczeni.

(A te designy kiedyś zrobię lepiej, obiecuję...!)

wtorek, 10 marca 2015

A co jeśli

...są rzeczy, które robię dobrze?

Zasada jest taka, że leżącego się nie kopie. A już leżącego okularnika pod absolutnie żadnym pozorem. Niestety, niektórzy mają trochę braki w kwestiach kopanego savoir vivre'u.


Tymczasem ja jestem zmęczona, z łóżka mi się nie chce wypełzać, a za oknem gównoburzy ciąg dalszy. <zieeew>

środa, 4 marca 2015

Środy, czyli prawie wtorki

Miało być wczoraj, ale jest dzisiaj. Postaram się, żeby już się to więcej nie powtarzało. Poślizg spowodowany wczorajszą gównoburzą w pracy. Wywołaną przez dwie kobiety, które powinny być dojrzałe i dorosłe (czego potwierdzeniem ma być tytuł przed nazwiskiem), ale nie są i zachowują się jak banda przedszkolaków walczących o pluszową pandę. God. I hate people.

Update zatem w rytmach Srappysadu Happysadu.


Zrobiłam sobie szkicownik z szarych kopert zszytych japanese stab bindingiem. Jest osom.



piątek, 27 lutego 2015

Live Long And Prosper


Tak się złożyło, że kiedy zabierałam się do rysowania, internetem zatrzęsła wiadomość, że zmarł Leonard Nimoy. Co prawda ze Star Trekiem nie jestem związana tak bardzo, jak Iru z Gwiezdnymi Wojnami, bo moja przygoda w tym uniwersum zaczęła się dopiero od tej wersji filmowej, w której obsada jakby młodsza, a lens flare ściele się gęsto... Ale co by nie mówić, "oryginalny" pan Spock to ikona - i wie to nawet taki nowicjusz jak ja. Dlatego, cóż. Niech mu wszechświat lekkim będzie.

piątek, 20 lutego 2015

Portret artysty jako zrypanego człowieka


Przyznam się bez bicia, że jestem już chyba odrobinkę za stara na pisanie referatów zaliczeniowych w takim tempie... No bo niby zdążyłam w terminie, ale wszystko takie na pół gwizdka, kubki po herbacie nie pozmywane, a ja wyglądam jak pierwszy lepszy żul spod budki. Tylko włosy mam ładne, ale na rysunku nie widać.

(A jeśli kogoś ciekawi mentalny progres pisania tudzież niepisania wspomnianego referatu, przewodnik z gifami macie tutaj.)

poniedziałek, 16 lutego 2015

O randkowaniu

Bo w sumie ostatnio obchodziliśmy międzynarodowy dzień walenia tynków, a tak właśnie wygląda moje randkowanie ostatnimi czasy. I nie, imię mojego faceta nie kończy się na .JPG. Chociaż nie powiem, bywa ciężko, jeżeli siedzi się na dwóch różnych półkulach świata...


Ale nie zamieniłabym go na nikogo innego ;)

piątek, 13 lutego 2015

Kot Przeznaczenia ma dwa końce


Jednym smarcze.

(Update instagramowy, bo siedzę u dziewczyny w Krakowie i nie chce nam się podłączać skanera. A pierwowzorem dla dudla został jeden z kotów tejże.)

poniedziałek, 9 lutego 2015

Życie jak w Madrycie

...bo w Madrycie na pewno też wyrywają zęby. Mogę się założyć!

Na dzisiejszym rysunku cały zeszły tydzień w skrócie. Czyli moja skromna osoba w typie ikonograficznym chomika. Albo, jak twierdzi mój promotor, wiewiórki, która zeżarła orzecha i nie chce wypluć.


Usuwanie ósemek to zło. Dzieci, dzieci, nie próbujcie tego w domu!!!

piątek, 6 lutego 2015

Mały Kair

(Jeszcze nie śpię, więc nadal jest piątek XP.)

Dziś po raz kolejny książkowo, bo właśnie skończyłam lekturę Amerykańskich bogów Gaimana i bardzo urzekł mnie motyw zakładu pogrzebowego w Illinois prowadzonego przez egipskich bogów śmierci. Przepraszam za oczywistego fotoszopa, ale ledwo udało mi się oderwać od pakowania, żeby jakoś tego dudla ogarnąć.

poniedziałek, 2 lutego 2015

Na marginesie zaliczenia

...a właściwie na marginesie kalendarza podczas zaliczenia poprawy, przy której spędziłam dzisiaj żałosne 5 godzin. Ile ciekawych rzeczy można zrobić w 5 godzin zamiast przepytywania dziobaków?


Myślę, że dużo.

piątek, 30 stycznia 2015

A miało być tak pięknie...


W planach było coś tryumfalnego i podniosłego, albo chociaż imieninowego... Ale za przykładem naszej reprezentacji w ręczną przegrałam z katarem, a później na domiar złego odpadła mi lewa ręka (na szczęście metaforycznie, bo Kropelki w domu nie uświadczysz) i cały plan wzięło w łeb. Pozostał tylko mały zakatarzony Procent.

Kto odczuwa niedosyt, może się za to udać na scrap bloga Iru, gdzie właśnie wrzuciła LO przecudnej urody - i w dodatku z naszym udziałem!

wtorek, 27 stycznia 2015

Pióra to podstawa

Wtorek zdecydowanie nie jest poniedziałkiem, ale jest całkiem wtorkowy.

Dzisiaj rysunek powstały na najgorszej konferencji na świecie (a na pewno w Warszawie).


Dalej tatuaże mi się marzą, a tu trzeba wyrywać ósemki...

piątek, 23 stycznia 2015

Jak tępym dłutem przez łeb



Przepraszam za marną jakość, trochę wstyd, że tak na 42. notkę... Ale migrena nie zna dnia ani godziny i, jak widać na załączonym obrazku, jest generalnie dość paskudna.

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Substitute people

Ponieważ jest dziś poniedziałek, a ja wróciłam właśnie z alkoholizowania się z histerykami sztuki, zdecydowałam, że kończenie lineartu w takim stanie jest zachowaniem karygodnym. Szczególnie po pijackiej dyskusji w tramwaju o tym jak super fajnie byłoby zrobić sobie dziarę z 'Jeźdźcami Apokalipsy' Durera na plecach... Dyskusji z moim promotorem.

Zaserwuję Wam dziś szkic może nie najświeższy, ale szkic, do którego (w chwilach spadku dobrego humoru) powracam...


Inspirowany jednym z moich absolutnie najulubieńszych filmów (z moimi najmniej ulubionymi aktorami) - 'Elizabethtown' :)

sobota, 17 stycznia 2015

Kozieł

Coś mnie tak ostatnio wzięło na szkicowanie, dlatego kolejny rysunek z serii "niżej ramion nie dotarła". Trochę niedokończony w paru miejscach, bo ołówek, który służył mi wiernie od poprzednich studiów najwyraźniej wreszcie wyzionął ducha (grafit?).

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Nic się nie stało

Hej-ho!

Pamiętacie, kiedy pisałam, że uzależniłam się od ostatniej płyty Much? Dalej mnie trzyma!

Dlatego dzisiaj serwuję Wam jeszcze jeden rysunek w klimatach ;)


I od razu podkład muzyczny:


piątek, 9 stycznia 2015

Nazca Barsavi

W ramach aktywizacji czytelniczej w tym roku zabrałam się za czytanie Kłamstw Locke'a Lamory Scotta Lyncha. Obecnie zbliżam się już do połowy, a narzucony limit 30 stron dziennie przesuwa się powoli z kategorii „ile jeszcze” do „dlaczego tylko tyle”; jednak tym, co urzekło mnie chyba najbardziej jest wiadomość, że wszystkie latorośle tamtejszego szefa wszystkich szefów, znanego też jako capa Barsavi, które to są bez wyjątku bezwzględnymi zabijakami i złodziejami... Odziedziczyły po matce wadę wzroku. Z tej właśnie okazji na dzisiejszym rysunku Nazca Barsavi (latorośl najmłodsza) w okularach, których na szkicu prawie nie widać. Ale próbowałam!

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Kontucio!

Dzisiaj poniedziałek! Zapraszam zatem na kolejny odcinek żartów hermetycznych! Tym razem...

...KONTUCIO!


A teraz krótkie wytłumaczenie o-co-kaman. Otóż jakiś czas temu, przygotowując wykład dla dziobaków, podjęłam jakże ciekawy temat polskiego ubioru narodowego, powszechnie (i błędnie!) zwanego sarmackim. Wiecie... żupany, kontusze, pasy kontuszowe i takie tam.

I wtedy też naszła mnie taka refleksja... Bo czyż taki seksowny kontusz nie wygląda przypadkiem jak dress robe z Harry'ego Pottera? Wygląda, nie? :D Bo jakże cudownie byłoby nałożyć HP na realia sarmackiej Polski, gdzie wszyscy "dobrzy" nosiliby się w kontuszach, jak przystało na patriotów, a Malfoy'owie, śmieciożercy śmierciożercy i inne Voldemorty chodziłyby na modę francuską? W perukach, wstążkach i butach z kokardami? 


piątek, 2 stycznia 2015

Produktywny Smok 2015


No i stało się, kolejny Nowy Rok za nami, czas jakoś zaplanować pozostałe 363 dni - a w tym celu czasami warto zerknąć do chińskiego horoskopu, bo przecież to nadal takie dżezi i nju ejdż. Chociaż przyznam się szczerze, że z ciekawości i tak zawsze tego pierwszego odkopię w czeluściach internetu jakąś stronkę, która wyjawi mi tajniki mojej niedalekiej przyszłości. A tak się w tym roku śmiesznie złożyło, że to, co przeczytałam, ładnie pokryło się z tym, co właściwie i tak miałam w planach: zakończyć rozmaite projekty, trochę zadbać o rozklekotany jak wiekowy stolik rozkład dnia (i nocy), ogólnie zabrać się za siebie, bo niedługo będzie mi to bardzo potrzebne. Dlatego niniejszym ogłaszam rok 2015 Rokiem Produktywnego Smoka!

... Tylko dlaczego moje gwiazdy nie wróżą mi w tym roku bajecznej fortuny...?