środa, 25 marca 2015

Popych-popych

Bo w sumie niby już wiosna. Można wyciągać rowery. A wakacyjni turyści wyciągają aparaty. Można też wyciągać jelita na wierzch, jeżeli się chce. Do wyboru do koloru. Przemiły pan na przystanku zapytał się mnie wczoraj czy nie kupiłabym mu siekiery, bo chce sobie łeb odrąbać.

Kraków to stan umysłu.

W zeszłym tygodniu właściwie nie spałam, HP spadły mi niemal do zera, potiony na wykończeniu, rozumiecie. A ciężko wyruszać w drogę bez zebrania drużyny.

Dziś (z poślizgiem, wiem, mam nadzieję, że w najbliższym czasie poślizgów nie będzie...) kolejny odcinek rysunku kopertowego. Strasznie mnie jara, że mogę wykorzystywać białą kredkę i biały żelopis. (Co pokazuje, że tak, moje standardy spadają.)

Następnym razem będzie coś bardziej dynamicznego ;P


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz