piątek, 27 marca 2015

Nasikam na wszystko, co kochasz


(Cześć, nazywam się M% i jestem leniwą bułą, która robi rysunkom zdjęcia choć ma skaner.)

Moja kić Indiana w kubraczku hańby - wyjątkowo w technikolorze, bo sam szkic nie oddałby dramatyzmu zjawiska. Ale wytrzymaj, Indiano, jeszcze tylko do jutra rano!

środa, 25 marca 2015

Popych-popych

Bo w sumie niby już wiosna. Można wyciągać rowery. A wakacyjni turyści wyciągają aparaty. Można też wyciągać jelita na wierzch, jeżeli się chce. Do wyboru do koloru. Przemiły pan na przystanku zapytał się mnie wczoraj czy nie kupiłabym mu siekiery, bo chce sobie łeb odrąbać.

Kraków to stan umysłu.

W zeszłym tygodniu właściwie nie spałam, HP spadły mi niemal do zera, potiony na wykończeniu, rozumiecie. A ciężko wyruszać w drogę bez zebrania drużyny.

Dziś (z poślizgiem, wiem, mam nadzieję, że w najbliższym czasie poślizgów nie będzie...) kolejny odcinek rysunku kopertowego. Strasznie mnie jara, że mogę wykorzystywać białą kredkę i biały żelopis. (Co pokazuje, że tak, moje standardy spadają.)

Następnym razem będzie coś bardziej dynamicznego ;P


piątek, 20 marca 2015

Studia i Smoki


Marzec nas zdecydowanie nie rozpieszcza - ja grzęznę w magisterce, Iru walczy z grantami na ostatnią chwilę... Ogólnie rzecz biorąc, bohaterowie są bardzo zmęczeni.

(A te designy kiedyś zrobię lepiej, obiecuję...!)

wtorek, 10 marca 2015

A co jeśli

...są rzeczy, które robię dobrze?

Zasada jest taka, że leżącego się nie kopie. A już leżącego okularnika pod absolutnie żadnym pozorem. Niestety, niektórzy mają trochę braki w kwestiach kopanego savoir vivre'u.


Tymczasem ja jestem zmęczona, z łóżka mi się nie chce wypełzać, a za oknem gównoburzy ciąg dalszy. <zieeew>

środa, 4 marca 2015

Środy, czyli prawie wtorki

Miało być wczoraj, ale jest dzisiaj. Postaram się, żeby już się to więcej nie powtarzało. Poślizg spowodowany wczorajszą gównoburzą w pracy. Wywołaną przez dwie kobiety, które powinny być dojrzałe i dorosłe (czego potwierdzeniem ma być tytuł przed nazwiskiem), ale nie są i zachowują się jak banda przedszkolaków walczących o pluszową pandę. God. I hate people.

Update zatem w rytmach Srappysadu Happysadu.


Zrobiłam sobie szkicownik z szarych kopert zszytych japanese stab bindingiem. Jest osom.