Dzisiejszy post sponsorowany moimi (haha! a jakże!) deadline'ami. Następny będzie już znośny, normalny i podręcznikowy. Obiecywam. Jak Pinokio.
Z dedykacją dla wszystkich par, które wywołują odruchy wymiotne wśród ludzi czekających na przystankach autobusowych i tram-w-hajowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz