piątek, 30 stycznia 2015

A miało być tak pięknie...


W planach było coś tryumfalnego i podniosłego, albo chociaż imieninowego... Ale za przykładem naszej reprezentacji w ręczną przegrałam z katarem, a później na domiar złego odpadła mi lewa ręka (na szczęście metaforycznie, bo Kropelki w domu nie uświadczysz) i cały plan wzięło w łeb. Pozostał tylko mały zakatarzony Procent.

Kto odczuwa niedosyt, może się za to udać na scrap bloga Iru, gdzie właśnie wrzuciła LO przecudnej urody - i w dodatku z naszym udziałem!

wtorek, 27 stycznia 2015

Pióra to podstawa

Wtorek zdecydowanie nie jest poniedziałkiem, ale jest całkiem wtorkowy.

Dzisiaj rysunek powstały na najgorszej konferencji na świecie (a na pewno w Warszawie).


Dalej tatuaże mi się marzą, a tu trzeba wyrywać ósemki...

piątek, 23 stycznia 2015

Jak tępym dłutem przez łeb



Przepraszam za marną jakość, trochę wstyd, że tak na 42. notkę... Ale migrena nie zna dnia ani godziny i, jak widać na załączonym obrazku, jest generalnie dość paskudna.

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Substitute people

Ponieważ jest dziś poniedziałek, a ja wróciłam właśnie z alkoholizowania się z histerykami sztuki, zdecydowałam, że kończenie lineartu w takim stanie jest zachowaniem karygodnym. Szczególnie po pijackiej dyskusji w tramwaju o tym jak super fajnie byłoby zrobić sobie dziarę z 'Jeźdźcami Apokalipsy' Durera na plecach... Dyskusji z moim promotorem.

Zaserwuję Wam dziś szkic może nie najświeższy, ale szkic, do którego (w chwilach spadku dobrego humoru) powracam...


Inspirowany jednym z moich absolutnie najulubieńszych filmów (z moimi najmniej ulubionymi aktorami) - 'Elizabethtown' :)

sobota, 17 stycznia 2015

Kozieł

Coś mnie tak ostatnio wzięło na szkicowanie, dlatego kolejny rysunek z serii "niżej ramion nie dotarła". Trochę niedokończony w paru miejscach, bo ołówek, który służył mi wiernie od poprzednich studiów najwyraźniej wreszcie wyzionął ducha (grafit?).

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Nic się nie stało

Hej-ho!

Pamiętacie, kiedy pisałam, że uzależniłam się od ostatniej płyty Much? Dalej mnie trzyma!

Dlatego dzisiaj serwuję Wam jeszcze jeden rysunek w klimatach ;)


I od razu podkład muzyczny:


piątek, 9 stycznia 2015

Nazca Barsavi

W ramach aktywizacji czytelniczej w tym roku zabrałam się za czytanie Kłamstw Locke'a Lamory Scotta Lyncha. Obecnie zbliżam się już do połowy, a narzucony limit 30 stron dziennie przesuwa się powoli z kategorii „ile jeszcze” do „dlaczego tylko tyle”; jednak tym, co urzekło mnie chyba najbardziej jest wiadomość, że wszystkie latorośle tamtejszego szefa wszystkich szefów, znanego też jako capa Barsavi, które to są bez wyjątku bezwzględnymi zabijakami i złodziejami... Odziedziczyły po matce wadę wzroku. Z tej właśnie okazji na dzisiejszym rysunku Nazca Barsavi (latorośl najmłodsza) w okularach, których na szkicu prawie nie widać. Ale próbowałam!

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Kontucio!

Dzisiaj poniedziałek! Zapraszam zatem na kolejny odcinek żartów hermetycznych! Tym razem...

...KONTUCIO!


A teraz krótkie wytłumaczenie o-co-kaman. Otóż jakiś czas temu, przygotowując wykład dla dziobaków, podjęłam jakże ciekawy temat polskiego ubioru narodowego, powszechnie (i błędnie!) zwanego sarmackim. Wiecie... żupany, kontusze, pasy kontuszowe i takie tam.

I wtedy też naszła mnie taka refleksja... Bo czyż taki seksowny kontusz nie wygląda przypadkiem jak dress robe z Harry'ego Pottera? Wygląda, nie? :D Bo jakże cudownie byłoby nałożyć HP na realia sarmackiej Polski, gdzie wszyscy "dobrzy" nosiliby się w kontuszach, jak przystało na patriotów, a Malfoy'owie, śmieciożercy śmierciożercy i inne Voldemorty chodziłyby na modę francuską? W perukach, wstążkach i butach z kokardami? 


piątek, 2 stycznia 2015

Produktywny Smok 2015


No i stało się, kolejny Nowy Rok za nami, czas jakoś zaplanować pozostałe 363 dni - a w tym celu czasami warto zerknąć do chińskiego horoskopu, bo przecież to nadal takie dżezi i nju ejdż. Chociaż przyznam się szczerze, że z ciekawości i tak zawsze tego pierwszego odkopię w czeluściach internetu jakąś stronkę, która wyjawi mi tajniki mojej niedalekiej przyszłości. A tak się w tym roku śmiesznie złożyło, że to, co przeczytałam, ładnie pokryło się z tym, co właściwie i tak miałam w planach: zakończyć rozmaite projekty, trochę zadbać o rozklekotany jak wiekowy stolik rozkład dnia (i nocy), ogólnie zabrać się za siebie, bo niedługo będzie mi to bardzo potrzebne. Dlatego niniejszym ogłaszam rok 2015 Rokiem Produktywnego Smoka!

... Tylko dlaczego moje gwiazdy nie wróżą mi w tym roku bajecznej fortuny...?